BOTSCHAFT FÜR DIE WOCHE - MEDYTACJA TYGODNIA
P. Dr. Teodor Puszcz SChr
 


 
»Ich nähre euch mit dem,
wovon ich mich selbst ernähre.«

»...inde pasco, unde pascor...«

Augustinus Aurelius, Sermo 339, 4

 
»Karmię was tym,
czym sam żyję.«
 
 

x

Berufung des Matthäus (1599-1600)

Gemälde der Cintarelli-Kapelle in San Luigi dei Francesi in Rom
von Michelangelo Mesiri da Caravaggio (1571-1610).

13. Sonntag im Jahreskreis

Am 13. Sonntag im Jahreskreis wird die zweiteilige Perikope aus dem Lukas-Evangelium vorgetragen. Der erste Teil beschreibt die ungastlichen Samariter (vgl. Lk 9, 51-56) und der zweite spricht von der Nachfolge Jesu (vgl. Lk 9, 57-62). Wir wollen unsere Aufmerksamkeit dem zweiten Fragment widmen. Unterwegs hat sich ein Gespräch Jesu mit drei Männern ergeben, die bereit waren ihm nachzufolgen. Dem ersten hat er zur Antwort gegeben: Die Füchse haben ihre Höhlen und die Vögel ihre Nester; der Menschensohn aber hat keinen Ort, wo er sein Haupt hinlegen kann (Lk 9, 58). Dem dritten, der zuvor Abschied von seiner Familie nehmen wollte, sagte er: Keiner, der die Hand an den Pflug gelegt hat und nochmals zurückblickt, taugt für das Reich Gottes (Lk 9, 62). Wenn diese beiden von sich selbst die Bereitschaft zur Nachfolge aussprachen, so wurde der zweite in der Reihe von Jesus angesprochen, der zu ihm sagte: Folge mir nach! (Lk 9, 59a) Er wollte zuerst heimgehen und den gerade verstorbenen Vater begraben (vgl. Lk 9, 59b).

Es gibt viele Berufungsgeschichten, die ähnlich sind, aber es gibt auch welche, die nicht vergleichbar sind. Die Berufung des Levi, die in der christlichen Kunst oft vorkommt, gehört zu ihnen. Ein Gemälde der Contarelli-Kapelle in San Luigi dei Francesi in Rom zeigt die Berufung des Matthäus. Michelangelo Mesiri da Caravaggio (1571-1610) hat das Bild (Öl auf Leinwand, 322 x 340 cm) zusammen mit zwei anderen: Matthäus mit dem Engel und Martyrium des Matthäus in den Jahren 1599-1600 gemalt. Er war ein italienischer Maler des Frühbarock, der sich durch seinen besonderen Realismus auszeichnete. Er gilt zusammen mit Annibale Carracci als Gründer der römischen Barockmalerei.
Nicht vordergründiger Realismus oder bühnenwirksames Schlaglicht machen allein die Bedeutung von Caravaggios Gemälden aus. Es ist das Dramatische in seinem Werk, das charakteristisch für die Malerei der Barockzeit werden sollte. So etwa in der Berufung des Matthäus: der Blickkontakt Jesu mit dem Zöllner ist es, der dessen Leben umkehrt. Dieser Blick wird vom Licht hervorgehoben und in unserem Gedächtnis fixiert. In diesem Sinne kann man Caravaggios Bilder als „zeitlos“ ansehen. In einer ziemlich dunklen Stube, nur mit einem Fenster, sitzen am Tisch fünf Männer. Nur vier von ihnen schauen den mit einem Mann kommenden Jesus. Vielleicht ist das Matthäus, der den Meister in seine Zollstube führt. Jesus und der Mann sprechen miteinander und zeigen mit ihren Händen auf die Sitzenden.

Der Bischof von Mailand, hl. Ambrosius (340-397) betrachtete die Antwort Jesu in Lukas-Evangelium, die er dem zweiten Mann gab, und sprach von drei Toden: „Lass die Toten ihre Toten begraben! Du aber geh hin, verkündige das Reich Gottes!“(Lk 9, 60) Nachdem wir doch den Liebesdienst des Begräbnisses als einen religiösen Akt überkommen haben (vgl. Tob 2, 3-4): wozu anders nun wird an unserer Stelle die Bestattung der Leiche des Vaters verwehrt, als zur Belehrung darüber, dass das Menschliche dem Göttlichen nachzusetzen sei? Gut ist solcher Eifer, doch größer noch das Hindernis; denn vielseitiger Eifer lenkt den Sinn ab, geteilte Sorge verzögert den Fortschritt. Zuerst soll man daher an die wichtigsten Aufgaben herantreten. Denn auch die Apostel stellten, um ihren Predigteifer nicht zu behindern, Armenpfleger auf (Apg 6, 2-4f) und erhielten ihrerseits, als sie vom Herrn ausgesendet wurden, den Auftrag, niemand auf dem Weg zu grüßen (Lk 10, 4), nicht weil der Höflichkeitsdienst voll Wohlwollen missfallen, sondern weil der Eifer zu religiöser Betätigung noch mehr gefallen sollte. Wie aber wäre es möglich, dass Tote die Toten begraben, wenn man nicht an unserer Stelle einen doppelten Tod annähme, einerseits den physischen Tod, andererseits den Sündentod? Es gibt auch noch einen dritten Tod, worin wir der Sünde absterben, Gott leben gleich Christus, welcher der Sünde gestorben ist; „denn da er der Sünde gestorben, ist er ein für allemal gestorben; da er aber lebt, lebt er Gott“ (Röm 6, 10). Der eine Tod nun besteht in der Auflösung der Verbindung des Leibes und er Seele: er ist nicht grausig, nicht zu fürchten, da er augenscheinlich nur ein gewisses Scheiden von uns, nicht eine Strafe ist: nicht zu fürchten für die Starken, begehrenswert den Weisen, sehnlich erwünscht den Unglücklichen. Er ist gemeint mit dem Ausspruch: „Es werden die Menschen den Tod suchen und ihn nicht finden“ (Offb 9, 6). Noch einen anderen Tod gibt es, der den Untergang der weltlichen Genüsse zur Folge hat, in welchem nicht die Natur, sondern die Sündenschuld abstirbt. Diesem Tod gehen wir, in der Taufe mit Christus mitbegraben und den „Dingen dieser Welt“ (Gal 4, 3) abgestorben (vgl. Röm 6, 2-4; Kol 2, 12), anheim, wenn Vergessen, das unser früheres Tun deckt, unser Los wird. Diesen Tod wollte Balaam bei seiner Weissagung sterben, um Gott zu leben. Daher sein Wunsch: „Sterben möge meine Seele in den Seelen der Gerechten und meine Nachkommenschaft werden wie ihre Nachkommenschaft!“ (Num 23, 10) (Ambrosius, Expositio in Lucam, VII, 34-37).

Das Königreich Gottes zu verkündigen
muss sogar wichtiger sein als das Begräbnis des Vaters
oder ein liebevoller Abschied.
O heimatloser Herr, deine Werte sind nicht die unseren;
Du kehrst unser Innerstes nach außen
und unser Äußerstes nach innen!
Gib uns deine Vision, Herr!
(Robert L. Knopp. Das Evangelium beten. Unser mitleidender Erlöser. Das Lukas-Evangelium. Paderborn 2000, S. 89)

13 Niedziela Zwykła

W 13 Niedzielę w ciągu roku czyta się w kościołach dwuczęściową perykopę z Ewangelii Łukaszowej. Pierwsza część opisuje niegościnnych Samarytan (por. Łk 9, 51-56), a druga mówi o naśladowaniu Jezusa (por. Łk 9, 57-62). Naszą uwagę chcemy poświęcić drugiemu fragmentowi. W drodze doszło do rozmowy Jezusa z trzema mężczyznami, którzy byli chętni do naśladowania Go. Pierwszemu Jezus odpowiedział: Lisy mają nory, a ptaki – gniazda, tylko Syn Człowieczy nie ma gdzie położyć głowy (Łk 9, 58). Trzeciemu, który najpierw chciał się pożegnać z rodziną, rzekł: Ten, kto przyłożył rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie jest przydatny w królestwie Bożym (Łk 9, 62). Podczas gdy ci dwaj sami od siebie wyszli z gotowością do naśladowania, to drugi z kolei został zaproszony przez Jezusa, który mu powiedział: Pójdź za Mną! (Łk 9, 59a) Chciał on jednak najpierw wrócić do domu i pogrzebać swojego zmarłego ojca (por. Łk 9, 59b).

Jest wiele historii powołania, które są podobne, ale są i takie, których nie da się porównać ze sobą. Powołanie Lewiego, często występujące w sztuce chrześcijańskiej, należy do nich. Malowidło w kaplicy Contarelli w San Luigi dei Francesi w Rzymie ukazuje Powołanie Mateusza. Michelangelo Mesiri da Caravaggio (1571-1610) namalował ten obraz (olej na płótnie, 322 x 340 cm) wraz z dwoma innymi: Mateusz z aniołem i Męczeństwo Mateusza w latach 1599-1600. Był on włoskim malarzem wczesnego baroku, który odznaczał się swoim szczególnym realizmem. Uważany jest on razem z Annibale Carracci za założyciela rzymskiego malarstwa barokowego.
Nie tylko pierwszoplanowy realizm, czy sceniczna smuga światła, nadają znaczenia obrazom Caravaggio, lecz to dramatyzm w jego dziełach miał się stać charakterystycznym dla malarstwa okresu baroku. I tak w Powołaniu Mateusza kontakt wzrokowy Jezusa z celnikiem odmienia jego życie. To spojrzenie Mistrza podkreśla światło i utrwala w naszym umyśle. W tym sensie możemy obrazy Caravaggio uważać za „ponadczasowe”. W dosyć ciemnej izbie, z jednym oknem tylko, siedzi przy stole pięciu mężczyzn. Tylko czterech z nich spogląda na przychodzącego z mężczyzną Jezusa. Być może jest to Mateusz, który prowadzi Mistrza do swojej komory celnej. Jezus i mężczyzna rozmawiają ze sobą i pokazują rękami na siedzących.

Biskup Mediolanu, św. Ambroży (340-397) rozważał odpowiedź Jezusa w Ewangelii Łukaszowej, daną drugiemu mężczyźnie, i mówił o trzech śmierciach: „Niech umarli grzebią swoich umarłych. Ty zaś idź i głoś królestwo Boże” (Łk 9, 60). Jeśli uczynek miłosierdzia, jakim jest pogrzeb, przejęliśmy jako akt religijny (por. Tb 2, 3-4), to z jakiego innego powodu pogrzebanie ciała ojca ma być zabronione, jak nie do pouczenia nas, że to, co ludzkie trzeba postawić po tym, co boskie. Dobra jest taka gorliwość, ale jeszcze większa przeszkoda, gdyż wieloraka gorliwość odwraca uwagę, a dzielona troska opóźnia postęp. Najpierw trzeba podjąć najważniejsze zadania. Także Apostołowie, aby nie ograniczać swojej gorliwości do głoszenia słowa, ustanowili diakonów (Dz 6, 2-4) i zatrzymali dla siebie nakaz od Pana, otrzymany przy rozesłaniu, by nie pozdrawiać nikogo w drodze (Łk 10, 4). Nie dlatego, by uprzejmość pełna życzliwości była czymś złym, ale dlatego, by gorliwość do religijnych zajęć jeszcze bardziej wzrastała. Jak mogłoby być możliwe, żeby umarli grzebali umarłych, gdybyśmy nie przyjęli podwójnej śmierci, z jednej strony tej fizycznej, a z drugiej śmierci grzechu? Jest jeszcze trzecia śmierć, w której umieramy dla grzechu i żyjemy w Bogu jak Chrystus, który umarł dla grzechu; „Jego śmierć była śmiercią dla grzechu raz na zawsze, Jego życie natomiast jest życiem dla Boga” (Rz 6, 10). Jedna śmierć polega na ustaniu łączności ciała z duszą. Nie jest ona straszna i nie powinniśmy się jej bać, bo jest ona pewnym odejściem od nas samych, a nie karą. Nie wywołująca strachu u mocnych, pożądana przez mądrych, mocno chciana przez nieszczęśliwych. Można o niej powiedzieć następujące słowa: „ludzie będą szukać śmierci i nie znajdą jej” (Ap 9, 6). Jeszcze jest inna śmierć, która oznacza zanik światowych uciech, w której nie umiera natura, ale wina grzechu. Do tej śmierci zbliżamy się, w chrzcie razem z Chrystusem wespół pogrzebani i dla „żywiołów świata” (Ga 4, 3) umarli (por. Rz 6, 2-4; Kol 2, 12), gdy naszym losem będzie zapomnienie, które zakrywa nasze wcześniejsze czyny. Taką śmiercią chciał w swoim proroctwie umrzeć Balaam, by żyć w Bogu. Stąd jego życzenie: „Niech umrę śmiercią sprawiedliwych! Niechaj taki jak ich będzie mój koniec!” (Lb 23, 10) (Ambrosius, Expositio in Lucam, VII, 34-37).

Głoszenie królestwa Bożego
musi być ważniejsze od pogrzebu ojca
lub serdecznego pożegnania.
Bezdomny Panie, Twoje wartości nie są naszymi.
Ty wywracasz nasze najbardziej wewnętrzne sprawy na zewnątrz
a nasze najbardziej zewnętrzne do wewnątrz!
Panie, obdarz nas swoją wizją!

(Robert L. Knopp. Das Evangelium beten. Unser mitleidender Erlöser. Das Lukas-Evangelium. Paderborn 2000, s. 89)

 
 
Archiv - Archiwum
Counter