BOTSCHAFT FÜR DIE WOCHE - MEDYTACJA TYGODNIA
P. Dr. Teodor Puszcz SChr
 


 
»Ich nähre euch mit dem,
wovon ich mich selbst ernähre.«

»...inde pasco, unde pascor...«

Augustinus Aurelius, Sermo 339, 4

 
»Karmię was tym,
czym sam żyję.«
 
 

x

Christus im Haus von Simon, dem Pharisäer

Dierick Bouts (um 1415-1475),
York Museums Trust (York Art Gallery).

11. Sonntag im Jahreskreis

Von der Begegnung Jesu mit der Sünderin (vgl. Lk 7, 36-50), die sich im Hause Simons ereignete, berichtet Evangelist Lukas. Auch die andren Evangelisten haben diese Geschichte in ihre Werke aufgenommen (vgl. Mt 26, 6-13; Mk 14, 3-9; Joh 12, 1-8). Die Lukas-Version ist am längsten.
Dierick Bouts (um 1415 - 1475), auch Dirk oder Dieric genannt, ein niederländischer Maler, hat diese Szene auf einem seiner Gemälde verewigt (York Museums Trust, York Art Gallery). Der starke Einfluss Rogier van der Weydens lässt es wahrscheinlich erscheinen, dass Bouts ein direkter Schüler von diesem war. 1448 heiratete er die reiche Bürgerstochter Katharina van der Brugghen aus Löwen und ist dort ab 1457 nachweisbar. Von den vier Kindern aus dieser Ehe erlangte Dierick Bouts der Jüngere (1448-1491) ebenfalls Bekanntheit als Maler. Wie Urkunden belegen, war Bouts ein sehr wohlhabender Bürger der Stadt Löwen und wurde 1468 zum Stadtmaler ernannt. Auch künstlerisch stand er konkurrenzlos an der Spitze der brabantischen Maler und wurde insbesondere für die (bürgerliche) Porträt- und Landschaftsmalerei geschätzt.

Auf dem Bild sitzt am Tisch in der Mitte der prächtig gekleidete Pharisäer und rechts zwei Männer – vielleicht Jünger Jesu – die miteinander diskutieren. Links vom Herrn des Hauses sitzt Jesus, dem eine Frau die Füße versorgt. Obwohl sie kompositorisch zusammen mit Jesus eine Zweiergruppe bilden könnte – im Gegensatz zu den zwei Männern rechts, doch gehört sie nicht zu den Eingeladenen. Es wurden nur vier Kelche aufgetischt, nur für die am Tisch sitzenden Männer. Auf dem mit weißem Tuch gedeckten Tisch sehen wir den gebratenen Fisch und kleine Brote. Die Frau hat nicht ein kostbares Gefäß mitgebracht, sondern den einfachen Blumentopf. Jesus und die Männer sind barfuß im Gegenteil zum Simon Pharisäer.

Das Öl war damals etwas sehr Seltenes und Kostbares im Nahen Osten. Nur in wenigen Gebieten gab es reichlich Olivenöl, in den anderen jedoch immer spärlich. Zum Salben und für medizinischen Gebrauch bewahrte man sich dort geringe Mengen in kleinen Behältern auf. Wo das Öl besonders schwer erhältlich und teuer war, benutzte man an seiner Stelle Schafsbutter. Die Salbung mit Öl ist eine morgenländische Sitte, die schon aus der grauen Vorzeit stammt. Frauen verwendeten das Öl, um ihre Haut weich und geschmeidig zu erhalten. Männer rieben sich den Kopf und andere Körperteile damit ein. Aufgesprungene Hände und Füße behandelte man häufig ebenfalls mit Öl. Besonders beliebt war es bei den Reisenden, um ihren Körper nach einer ermüdenden Tageswanderung zu erfrischen. In den alten Zeiten salbte man Propheten und Könige mit Öl. Die Frau, gemäß der Tradition mit Namen Maria, besaß ein kleines Parfümfläschchen für ihren eigenen Gebrauch (vgl. Lk 7, 37). Da solche Wohlgerüche für sie kaum erschwinglich waren, musste dies wohl ihr wertvollster Besitz und daher auch das einzige Passende sein, das sie Jesus als ihr Opfer anbieten konnte. Andere Leute luden ihn zu sich zum Essen ein (vgl. Lk 7, 36). Sie aber, die als Frau in einem schlechten Ruf stand, durfte ihn nicht in ihr Haus einladen. In den Augen des Pharisäers war Jesu Duldsamkeit gegenüber Maria nicht zu entschuldigen. Jesus war ein Prophet und brauchte nicht vor einer Sünderin gewarnt zu werden (vgl. Lk 7, 39). Zu seinem großen Erstaunen sah der Simon aber, dass Jesus sich von dieser Frau berühren ließ. Unser Herr blickte jedoch tiefer in die Herzen solcher Frauen. Er wusste, dass gar viele zu Unrecht beschuldigt wurden, und andere, die gefallen waren, sich bekehrten. Als Antwort fügte er ein Gleichnis von zwei Schuldnern ein (vgl. Lk 7, 41-42). Weiter, um etwas zu der Täuschung der Menschen über die anderen zu sagen, macht Jesus dem Simon einen Vorwurf, dass er ihn nicht als vornehmen Gast behandelte, zu denen Lehrer und Propheten gehören. Er hat ihm kein Wasser zum Waschen der Füße und keinen Kuss zur Begrüßung gegeben sowie das Haar mit Öl nicht gesalbt (vgl. Lk 7, 44b-46). Jesus ist ein wahrer Prophet, vielleicht noch nicht in den Augen des Pharisäers, aber schon in den Augen der Sünder und Kranken, zu denen die arme Frau gehört. Er ist gekommen die Sünder zu retten und die Leidenden zu heilen. Jesu heilende Worte zu der Frau: Geh hin in Frieden! (Lk 7, 50) sind Ausdruck seiner Liebe zu den Menschen.

O lieber, mitleidender Herr,
der du die Sünden verzeihst,
verzeih mir die Sünden,
die ich dir mit dem Öl meiner Tränen zu Füßen lege
(Robert L. Knopp. Das Evangelium beten. Unser mitleidender Erlöser. Das Lukas-Evangelium. Paderborn 2000, S. 73).

11 Niedziela Zwykła

Łukasz Ewangelista relacjonuje spotkanie Jezusa z grzesznicą (por. Łk 7, 36-50), do którego doszło w domu Szymona. Także pozostali Ewangeliści włączyli tę historię w swoje dzieła (por. Mt 26, 6-13; Mk 14, 3-9; J 12, 1-8). Wersja Łukaszowa jest najdłuższa.
Dierick Bouts (ok. 1415 - 1475), zwany także jako Dirk lub Dieric, malarz holenderski, uwiecznił tę scenę na jednym ze swoich malowideł (York Museums Trust, York Art Gallery). Duży wpływ Rogiera van der Weydena pozwala sądzić, że Bouts był jego uczniem. W 1448 r. poślubił córkę bogatego mieszczanina Katarzynę van der Brugghen z Leuven i od 1457 r. jego tam obecność jest udokumentowana. Z czworga dzieci z tego małżeństwa Dierick Bouts Młodszy (1448-1491) stał się również sławnym malarzem. Jak świadczą o tym dokumenty, Bouts był bogatym mieszczaninem miasta Leuven i w 1468 r. mianowano go malarzem tego miasta. Także pod względem artystycznym stał na szczycie brabanckiego malarstwa bez żadnej konkurencji i ceniono go za mieszczańskie malarstwo portretowe oraz pejzaże.

Na obrazie w środku siedzi przy stole bogato ubrany faryzeusz, a po prawej dwóch mężczyzn – być może to uczniowie Jezusa – dyskutujących ze sobą. Po lewej stronie pana domu siedzi Jezus, któremu pewna kobieta zaopatruje nogi. Chociaż pod względem kompozycji mogłaby ona razem z Jezusem tworzyć grupę dwojga – w przeciwieństwie do dwóch mężczyzn po prawej, to jednak nie należy ona do zaproszonych. Przygotowano tylko cztery kielichy, dla siedzących przy stole mężczyzn. Na stole, nakrytym białym obrusem, widzimy upieczoną rybę i małe chlebki. Kobieta ta nie przyniosła drogocennego naczynia, tylko naczynie w kształcie doniczki. Jezus wraz ze swoimi uczniami są boso, w przeciwieństwie do Szymona faryzeusza.

Oliwa w tamtych czasach na Bliskim Wschodzie była czymś bardzo rzadkim i kosztownym. Tylko w niektórych rejonach było pod dostatkiem oliwy z oliwek. Do namaszczania i do celów medycznych zachowywano sobie małe ilości w małych naczyniach. Tam, gdzie bardzo trudno było zdobyć oliwę i była droga, używano w zamian masła owczego. Namaszczanie oliwą jest zwyczajem wschodnim, znanym od zamierzchłych czasów. Kobiety używały oliwy do utrzymania gładkości i elastyczności skóry. Mężczyźni namaszczali sobie głowę i inne części ciała oliwą. Popękane ręce i nogi leczono często używając również oliwy. Szczególnie ulubioną była wśród podróżnych, którzy po całodniowym i męczącym marszu odświeżali nią swoje ciało. Oliwą namaszczano również proroków i królów. Owa kobieta, zgodnie z tradycją o imieniu Maria, posiadała mały flakonik do własnego użytku (por. Łk 7, 37). Ponieważ takie cenne wonności były dla niej prawie niedostępne, był to dla niej cenny nabytek i tym samym jedynie pasujący jako jej ofiara dla Jezusa. Inni ludzie zapraszali Go na ucztę (por. Łk 7, 36). Ona natomiast, jako kobieta w niesławie, nie mogła Go zaprosić do siebie do domu. W oczach faryzeusza cierpliwość Jezusa wobec Marii była niewybaczalna. Jezus był Prorokiem i nie potrzebował ostrzeżenia przed grzesznicą (por. Łk 7, 39). Ku swemu wielkiemu zdziwieniu Szymon widział, że Jezus pozwala się jej dotykać. Nasz Pan spoglądał głębiej w serca takich kobiet. Wiedział On, że wiele z nich niesprawiedliwie osądzano, a inne upadłe, nawracały się. Jako odpowiedź dodał przypowieść o dwóch dłużnikach (por. Łk 7, 41-42). Dalej, by powiedzieć coś na temat omylności ludzi w osądzaniu innych, Jezus robi Szymonowi wyrzut, że nie potraktował Go jako szlachetnego gościa, do których należą nauczyciele i prorocy. Nie podał Mu wody do obmycia nóg, nie dał Mu pocałunku na powitanie i nie namaścił Mu włosów oliwą (por. Łk 7, 44b-46). Jezus jest prawdziwym Prorokiem, może jeszcze nie w oczach faryzeusza, ale już w oczach chorych i grzeszników, do których należy ta biedna kobieta. On przyszedł, aby ratować grzeszników i leczyć cierpiących. Leczące słowa Jezusa do kobiety: Idź w pokoju! (Łk 7, 50) są wyrazem Jego miłości do ludzi.

Kochany, współcierpiący Panie,
Ty przebaczasz grzechy,
odpuść i moje grzechy,
które kładę u Twoich stóp z oliwą moich łez

(Robert L. Knopp. Das Evangelium beten. Unser mitleidender Erlöser. Das Lukas-Evangelium. Paderborn 2000, s. 73).

 
 
Archiv - Archiwum
Counter