4.
Fastensonntag
Die Geschichte vom guten Vater aus dem
Lukas-Evangelium
(vgl. Lk 15, 11-32), der zwei Söhne hatte, wird am 4. Fastensonntag in
den
Kirchen vorgelesen. Nur Lukas hat diese Parabel in seinem Evangelium
verewigt.
Dieses Gleichnis Jesu wurde auch auf der
Kassettendecke in
der Hospitalkirche in Hof abgebildet. Die „Bibel in Bildern“, so zu
sagen,
wurde vom damaligen Pfarrer Nikolaus Meyer beim Hofer Maler Heinrich
Lohe
bestellt und besteht aus 90 Bildern. Der Meister hat sich an den
Darstellungen
von Matthäus Merian d. Ä. (1593-1650) und teils an den Kupferstichen
des
Cornelius Fischer aus der Osianderbibel (1650) orientiert. Die
Deckenbilder zum
Alten und Neuen Testament wurden innerhalb eines Jahres von Juli 1688
bis
August 1689 gemalt.
Wir dürfen auf dem Bild schon die schlechte
Situation des jüngeren
Sohnes im fernen Land betrachten. Er ist bei den fressenden Schweinen
seines
Arbeitsgebers zu sehen, mitten in einer dörflichen Landschaft. Es ist
eine
hügelige Gegend mit einem Ententeich. Links im Bild sehen wir zwei
Häuser und
rechts einen Schweinestall mit einem Wagen davor. Der Sohn, der von
seinem
Vater und seiner Familie weggegangen ist, ist hier kniend, mit
gefalteten
Händen und nachdenklich dargestellt. Vielleicht denkt er gerade an
seinen Vater
und sein Haus – wie er dort gut hatte.
Der hl. Ambrosius (340-397) betrachtet den Hunger
des
Verlorenen anders und bezieht ihn auf uns: „Da
entstand eine Hungersnot in jenem ganzen Lande“ (Lk
15, 14), Hunger nicht nach Speise, sondern nach den guten
Werken
und Tugenden. Worin nun besteht das nur allzu traurige Hungerfasten?
Wer das
Wort Gottes verlässt, den hungert; denn „nicht vom Brote allein lebt
der
Mensch, sondern von jeglichem Worte Gottes“ (Mt
4, 4). Wer den Quell verlässt, durstet; wer den Schatz
verlässt,
darbt; wer die Weisheit verlässt wird stumpfsinnig; wer die Tugend
verlässt,
verkommt. Mit Recht also fing jener zu darben an, der die Schätze der
Weisheit
und der Erkenntnis (vgl. Kol 2, 3)
und die Tiefe der himmlischen Reichtümer (vgl. Röm
11, 33) verließ. Zu darben und Hunger zu leiden fing er
deshalb
an, weil ausschweifender Genusssucht nichts genug ist. Stets leidet
Hunger, wer
von den steten Genüssen nimmer sich zu sättigen weiß (Ambrosius, Expositio
in Lucam, VII, 215).
Der Mailänder Bischof schrieb von dem Sohn weiter:
„Und er wünschte“, heißt es, „seinen Bauch
mit den Schoten zu füllen“ (Lk 15, 16).
Schlemmer nämlich kennen keine andere Sorge als ihren Bauch zu füllen:
„ihr
Gott ist der Bauch“ (Phil 3, 19).
Welche Speise aber passte besser für solche Menschen als eine Frucht,
die nach
Art der Schoten innerlich gehaltlos, äußerlich weich ist; die den Leib
nicht
nährt, sondern nur füllt, so dass sie mehr Beschwerde denn Nutzen
erzeugt. Es
gibt Autoren, welche unter den Schweinen die Herden der Dämonen, unter
den
Schoten die Tugendleere eitler Menschen sowie deren prahlerische Reden
verstehen, die keinen Nutzen stiften können: mit dem eitlen Trug der
Weltweisheit (vgl. Kol 2, 8) und dem lauten
Beifall zu schönem Phrasengeklingel weisen sie mehr äußerliches
Gepränge als
irgendwelchen Nutzen auf. Doch dies kann nicht lange ergötzen, darum:
„Niemand
gab ihm davon“ (Lk 15, 16).
Er war nämlich im Bereiche dessen, der niemanden besitzt, weil er keine
Seienden besitzt; die Heiden gelten ja samt und sonders als ein Nichts
(vgl. Jes 40, 17).
Gott allein aber
ist es, „der die Toten lebendig macht und das Nichtseiende ruft wie das
Seiende“ (Röm 4, 17)
(Ambrosius, Expositio in Lucam,
VII, 217-219).
Gütiger Gott,
grenzenlos ist Deine Güte,
unbegreiflich ist Dein Erbarmen (…)
Gott, ich berge mich in Deinem Schoß, an Deinem
Herzen.
Bei Dir – ist alles gut.
Bei Dir – wird alles heil.
O Gott, ich danke Dir für Deine Zärtlichkeit.
Ich danke Dir, dass Du mich liebst (Theo
Schmidkonz SJ).
|
4 Niedziela Wielkiego Postu
Historia o dobrym
ojcu z Łukaszowej Ewangelii (por. Łk 15, 11-32), który miał dwóch
synów, jest
czytana w kościołach w 4 Niedzielę Wielkiego Postu. Tylko Łukasz
uwiecznił w
swojej Ewangelii tę parabolę.
Przypowieść ta
została również przedstawiona na kasetonowym suficie kościoła
szpitalnego w
Hof. Ta „biblia w obrazach”, by tak ją określić, została zamówiona
przez
ówczesnego proboszcza Mikołaja Meyera u malarza Henryka Lohe z Hof i
składa się
z 90 obrazów. Mistrz opierał się na przedstawieniach Mateusza Meriana
Starszego
(1593-1650), a częściowo także na miedziorytach Corneliusza Fischera z
tzw.
Osianderbibel (1650). Zespół obrazów do Starego i Nowego Testamentu,
zdobiących
ten sufit, powstał w ciągu roku, od lipca 1688 do sierpnia 1689.
Możemy na tym
obrazie podziwiać sytuację młodszego syna, już w dalekim kraju. Widzimy
go ze
żrącymi świniami swojego pracodawcy, na tle wiejskiego pejzażu. Jest to
pagórkowata okolica ze stawem dla kaczek. Z lewej strony obrazu widzimy
dwa
domy, a z prawej chlew, a przed nim wóz. Syn, który odszedł od swojego
ojca i
swojej rodziny, przedstawiony został tutaj na klęczkach, ze
skrzyżowanymi
rękami i w zamyśleniu. Być może myśli akurat teraz o swoim ojcu i swoim
domu –
jak dobrze mu było.
Św. Ambroży
(340-397) rozważa inaczej głód marnotrawnego syna i odnosi go do nas: „Nastał wielki głód w tym kraju” (Łk 15,
14), głód nie pokarmu, ale dobrych czynów i cnót. Na czym polega to już
i tak
smutne odczuwanie głodu? Kto opuszcza Słowo Boże, ten głoduje, gdyż
„nie samym
chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”
(Mt 4,
4). Kto odchodzi od źródła, ten pragnie; kto rezygnuje ze skarbu, ten
przymiera
głodem; kto zamyka się na prawdę, ten staje się otępiony, kto
zaniedbuje cnotę,
ten marnieje. Słusznie zaczął ten przymierać głodem, który opuścił
skarby
mądrości i wiedzy (por. Kol 2, 3) oraz głębokości bogactw niebieskich
(por. Rz
11, 33). Dlatego zaczął on cierpieć głód i marnieć, gdyż rozpustna
żądza użycia
nie wystarcza. Stale cierpi głód ten, kto nigdy nie potrafi nasycić się
uciechami (Ambrosius, Expositio
in Lucam, VII, 215).
Biskup Mediolanu
pisał dalej o synu: On „pragnął najeść
się strąkami” (Łk 15, 16). Nienasyceni nie znają innych trosk, jak
tylko tę
jedną, żeby napełnić swój brzuch, słyszymy: „ich bogiem jest brzuch”
(Flp 3,
19). Jakiż inny pokarm pasował lepiej do tych ludzi niż strąki, które
wewnętrznie bez treści, a zewnętrznie są miękkie, które ciała nie
karmią, tylko
napełniają, wywołując więcej kłopotów, niż dając pożytku. Są autorzy,
którzy w
świniach widzą hordy demonów, a w strąkach brak cnót próżnych ludzi i
ich puste
mowy, nie przynoszące żadnego pożytku: próżną
złudą światowej mądrości (por. Kol 2, 8) i głośnym przyklaskiem dla
dźwięku
pięknych słówek, wskazują tylko na zewnętrzny przepych, a nie przynoszą
jakiegokolwiek pożytku. Jednak coś takiego nie może za długo zachwycać,
stąd
słyszymy: „tego nikt mu nie dawał” (Łk 15, 16). Ten syn był jednak w
obrębie
tego, który nikogo nie posiadał, bo on nie posiada istot. Poganie razem
i
osobno są uważani za nic (por. Iz 40, 19). Bóg sam jest tym, „który
ożywia
umarłych i powołuje do istnienia to, co nie istnieje” (Rz 4, 17) (Ambrosius,
Expositio in Lucam,
VII, 217-219).
Dobry Boże,
bezgraniczna jest
Twoja dobroć
i niepojęte jest
Twoje miłosierdzie (...)
Boże, chronię się
w Twoim łonie, na Twoim sercu.
U Ciebie –
wszystko jest dobre.
U Ciebie –
wszystko jest w porządku.
Boże, dziękuję Ci
za Twoją czułość.
Dziękuję Ci, że
mnie kochasz (Theo Schmidkonz SJ).
|