BOTSCHAFT FÜR DIE WOCHE - MEDYTACJA TYGODNIA
P. Dr. Teodor Puszcz SChr
 


 
»Ich nähre euch mit dem,
wovon ich mich selbst ernähre.«

»...inde pasco, unde pascor...«

Augustinus Aurelius, Sermo 339, 4

 
»Karmię was tym,
czym sam żyję.«
 
 

x
Der Verlorene Sohn von Heinrich Lohe,
Kassettendecke in der Hospitalkirche in Hof (1688-89).

4. Fastensonntag

Die Geschichte vom guten Vater aus dem Lukas-Evangelium (vgl. Lk 15, 11-32), der zwei Söhne hatte, wird am 4. Fastensonntag in den Kirchen vorgelesen. Nur Lukas hat diese Parabel in seinem Evangelium verewigt.
Dieses Gleichnis Jesu wurde auch auf der Kassettendecke in der Hospitalkirche in Hof abgebildet. Die „Bibel in Bildern“, so zu sagen, wurde vom damaligen Pfarrer Nikolaus Meyer beim Hofer Maler Heinrich Lohe bestellt und besteht aus 90 Bildern. Der Meister hat sich an den Darstellungen von Matthäus Merian d. Ä. (1593-1650) und teils an den Kupferstichen des Cornelius Fischer aus der Osianderbibel (1650) orientiert. Die Deckenbilder zum Alten und Neuen Testament wurden innerhalb eines Jahres von Juli 1688 bis August 1689 gemalt.

Wir dürfen auf dem Bild schon die schlechte Situation des jüngeren Sohnes im fernen Land betrachten. Er ist bei den fressenden Schweinen seines Arbeitsgebers zu sehen, mitten in einer dörflichen Landschaft. Es ist eine hügelige Gegend mit einem Ententeich. Links im Bild sehen wir zwei Häuser und rechts einen Schweinestall mit einem Wagen davor. Der Sohn, der von seinem Vater und seiner Familie weggegangen ist, ist hier kniend, mit gefalteten Händen und nachdenklich dargestellt. Vielleicht denkt er gerade an seinen Vater und sein Haus – wie er dort gut hatte.

Der hl. Ambrosius (340-397) betrachtet den Hunger des Verlorenen anders und bezieht ihn auf uns: „Da entstand eine Hungersnot in jenem ganzen Lande“ (Lk 15, 14), Hunger nicht nach Speise, sondern nach den guten Werken und Tugenden. Worin nun besteht das nur allzu traurige Hungerfasten? Wer das Wort Gottes verlässt, den hungert; denn „nicht vom Brote allein lebt der Mensch, sondern von jeglichem Worte Gottes“ (Mt 4, 4). Wer den Quell verlässt, durstet; wer den Schatz verlässt, darbt; wer die Weisheit verlässt wird stumpfsinnig; wer die Tugend verlässt, verkommt. Mit Recht also fing jener zu darben an, der die Schätze der Weisheit und der Erkenntnis (vgl. Kol 2, 3) und die Tiefe der himmlischen Reichtümer (vgl. Röm 11, 33) verließ. Zu darben und Hunger zu leiden fing er deshalb an, weil ausschweifender Genusssucht nichts genug ist. Stets leidet Hunger, wer von den steten Genüssen nimmer sich zu sättigen weiß (Ambrosius, Expositio in Lucam, VII, 215).
Der Mailänder Bischof schrieb von dem Sohn weiter: „Und er wünschte“, heißt es, „seinen Bauch mit den Schoten zu füllen“ (Lk 15, 16). Schlemmer nämlich kennen keine andere Sorge als ihren Bauch zu füllen: „ihr Gott ist der Bauch“ (Phil 3, 19). Welche Speise aber passte besser für solche Menschen als eine Frucht, die nach Art der Schoten innerlich gehaltlos, äußerlich weich ist; die den Leib nicht nährt, sondern nur füllt, so dass sie mehr Beschwerde denn Nutzen erzeugt. Es gibt Autoren, welche unter den Schweinen die Herden der Dämonen, unter den Schoten die Tugendleere eitler Menschen sowie deren prahlerische Reden verstehen, die keinen Nutzen stiften können: mit dem eitlen Trug der Weltweisheit (vgl. Kol 2, 8) und dem lauten Beifall zu schönem Phrasengeklingel weisen sie mehr äußerliches Gepränge als irgendwelchen Nutzen auf. Doch dies kann nicht lange ergötzen, darum: „Niemand gab ihm davon“ (Lk 15, 16). Er war nämlich im Bereiche dessen, der niemanden besitzt, weil er keine Seienden besitzt; die Heiden gelten ja samt und sonders als ein Nichts (vgl. Jes 40, 17). Gott allein aber ist es, „der die Toten lebendig macht und das Nichtseiende ruft wie das Seiende“ (Röm 4, 17) (Ambrosius, Expositio in Lucam, VII, 217-219).

Gütiger Gott,
grenzenlos ist Deine Güte,
unbegreiflich ist Dein Erbarmen (…)
Gott, ich berge mich in Deinem Schoß, an Deinem Herzen.
Bei Dir – ist alles gut.
Bei Dir – wird alles heil.
O Gott, ich danke Dir für Deine Zärtlichkeit.
Ich danke Dir, dass Du mich liebst (Theo Schmidkonz SJ).

4 Niedziela Wielkiego Postu

Historia o dobrym ojcu z Łukaszowej Ewangelii (por. Łk 15, 11-32), który miał dwóch synów, jest czytana w kościołach w 4 Niedzielę Wielkiego Postu. Tylko Łukasz uwiecznił w swojej Ewangelii tę parabolę.
Przypowieść ta została również przedstawiona na kasetonowym suficie kościoła szpitalnego w Hof. Ta „biblia w obrazach”, by tak ją określić, została zamówiona przez ówczesnego proboszcza Mikołaja Meyera u malarza Henryka Lohe z Hof i składa się z 90 obrazów. Mistrz opierał się na przedstawieniach Mateusza Meriana Starszego (1593-1650), a częściowo także na miedziorytach Corneliusza Fischera z tzw. Osianderbibel (1650). Zespół obrazów do Starego i Nowego Testamentu, zdobiących ten sufit, powstał w ciągu roku, od lipca 1688 do sierpnia 1689.

Możemy na tym obrazie podziwiać sytuację młodszego syna, już w dalekim kraju. Widzimy go ze żrącymi świniami swojego pracodawcy, na tle wiejskiego pejzażu. Jest to pagórkowata okolica ze stawem dla kaczek. Z lewej strony obrazu widzimy dwa domy, a z prawej chlew, a przed nim wóz. Syn, który odszedł od swojego ojca i swojej rodziny, przedstawiony został tutaj na klęczkach, ze skrzyżowanymi rękami i w zamyśleniu. Być może myśli akurat teraz o swoim ojcu i swoim domu – jak dobrze mu było.

Św. Ambroży (340-397) rozważa inaczej głód marnotrawnego syna i odnosi go do nas: „Nastał wielki głód w tym kraju” (Łk 15, 14), głód nie pokarmu, ale dobrych czynów i cnót. Na czym polega to już i tak smutne odczuwanie głodu? Kto opuszcza Słowo Boże, ten głoduje, gdyż „nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4, 4). Kto odchodzi od źródła, ten pragnie; kto rezygnuje ze skarbu, ten przymiera głodem; kto zamyka się na prawdę, ten staje się otępiony, kto zaniedbuje cnotę, ten marnieje. Słusznie zaczął ten przymierać głodem, który opuścił skarby mądrości i wiedzy (por. Kol 2, 3) oraz głębokości bogactw niebieskich (por. Rz 11, 33). Dlatego zaczął on cierpieć głód i marnieć, gdyż rozpustna żądza użycia nie wystarcza. Stale cierpi głód ten, kto nigdy nie potrafi nasycić się uciechami (Ambrosius, Expositio in Lucam, VII, 215).
Biskup Mediolanu pisał dalej o synu: On „pragnął najeść się strąkami” (Łk 15, 16). Nienasyceni nie znają innych trosk, jak tylko tę jedną, żeby napełnić swój brzuch, słyszymy: „ich bogiem jest brzuch” (Flp 3, 19). Jakiż inny pokarm pasował lepiej do tych ludzi niż strąki, które wewnętrznie bez treści, a zewnętrznie są miękkie, które ciała nie karmią, tylko napełniają, wywołując więcej kłopotów, niż dając pożytku. Są autorzy, którzy w świniach widzą hordy demonów, a w strąkach brak cnót próżnych ludzi i ich puste mowy, nie przynoszące żadnego pożytku: próżną złudą światowej mądrości (por. Kol 2, 8) i głośnym przyklaskiem dla dźwięku pięknych słówek, wskazują tylko na zewnętrzny przepych, a nie przynoszą jakiegokolwiek pożytku. Jednak coś takiego nie może za długo zachwycać, stąd słyszymy: „tego nikt mu nie dawał” (Łk 15, 16). Ten syn był jednak w obrębie tego, który nikogo nie posiadał, bo on nie posiada istot. Poganie razem i osobno są uważani za nic (por. Iz 40, 19). Bóg sam jest tym, „który ożywia umarłych i powołuje do istnienia to, co nie istnieje” (Rz 4, 17) (Ambrosius, Expositio in Lucam, VII, 217-219).

Dobry Boże,
bezgraniczna jest Twoja dobroć
i niepojęte jest Twoje miłosierdzie (...)
Boże, chronię się w Twoim łonie, na Twoim sercu.
U Ciebie – wszystko jest dobre.
U Ciebie – wszystko jest w porządku.
Boże, dziękuję Ci za Twoją czułość.
Dziękuję Ci, że mnie kochasz (Theo Schmidkonz SJ).

 
 
Archiv - Archiwum
Counter