17. Sonntag im Jahreskreis
Jesus lehrte die Menschen lange, heilte sie, empfing sie freundlich und
redete zu ihnen vom Reich Gottes - so berichten die Evangelisten (vgl.
Mk 6, 34; Mt 14, 14; Lk 9, 11). Mit einem Wort, er sorgte sich um sie
und gab ihnen geistliche Nahrung. Jesus sorgte aber auch für das leibliche
Wohl der ihm nachfolgenden Menschen. In der Nähe der Stadt Betsaida, auf
der anderen Seite des Sees von Galiläa, ereignete sich folgendes. Der
Meister provoziert zuerst seine Jünger und wirkt dann ein Zeichen. Nicht
nur die Synoptiker (vgl. Mt 14, 13-21; Mk 6, 30-44; Lk 9, 10-17), sondern auch der Evangelist Johannes beschreibt die
Geschichte von der Speisung der fünftausend Männer und weitere Menschen
(vgl. Joh 6, 1-15).
Eine Abbildung, die zu den 90 Bildern der Kassettendecke
der Hospitalkirche in Hof gehört, zeigt die wunderbare Speisung. Die Bilderreihe
aus dem Alten und Neuen Testament wurde auf Vorschlag des damaligen Pfarrers
Nikolaus Meyer von dem Hofer Maler Heinrich Lohe innerhalb eines Jahres
(1688-1689) vollendet.
Das Deckenbild zeigt Jesus, der unter einem Baum sitzt und mit drei Jüngern spricht.
Es sind Philippus, Andreas und vielleicht Petrus. Der Maler hat auf einen Berg verzichtet,
aber von einem Hügel könnte man sprechen. Nur Johannes schreibt von einem Berg (vgl. Joh 6, 3).
Der Meister
stellt Philippus die Frage: Wo sollen wir Brot kaufen, damit diese
Leute zu essen haben? (Joh 6, 5) Der Gefragte antwortet, dass das
Geld (zweihundert Denare) nicht reicht. Der neben ihn stehende Andreas hat eine Idee. Er sah
einen Jungen mit fünf Broten und zwei Fischen.
Aber auch das reichte nicht
aus (vgl. Joh 6, 9). Der Junge wurde zu Jesus gerufen und ist mit seinem Korb mit Broten
und den Fischen, die auf dem Boden liegen, zu sehen. Im Hintergrund erkennt
man die sich niedersetzende Menschenmenge (vgl. Joh 6, 10). Es wird gerade das Brot von
den Aposteln verteilt oder aber die übrig gebliebene Brotstücke gesammelt.
Der Maler versetzte dieses Ereignis in unsere Zeit und Landschaft. Es
sind ein Berg und viele Bäume im Hintergrund zu sehen.
Der hl. Ambrosius (ca. 340-397) erläutert in seinem Kommentar zum Lukasevangelium
das Geheimnis der wunderbaren Speisung durch Christus folgendermaßen:
Es war nun angemessen, dass er jene, die er von Wunden und Schmerzen
geheilt hatte, mit geistiger Nahrung auch vom Hunger befreite. Niemand
empfängt sonach die Speise Christi, wenn er nicht zuvor geheilt wurde;
und umgekehrt, wer zum Mahle gerufen wird, gelangt mit der Berufung zur
Heilung. War er lahm, empfängt er die Fähigkeit zu gehen um kommen zu
können; war er des Augenlichtes beraubt, vermag er schlechterdings das
Haus des Herrn nicht zu betreten (vgl. Lk 14, 21), wenn es ihm nicht zurückgegeben
wird. So wird also überall Ordnung im Geheimnisse [des Heils] eingehalten:
zuerst werden mittels des Sündennachlasses die Wunden geheilt, sodann
in reichlichem Maß die Speise des himmlischen Tisches dargeboten. Freilich
noch nicht mit kräftigeren Speisen wird diese Schar erquickt, und ihre
glaubensleeren Herzen noch nicht mit Christi Leib und Blut genährt. "Milch,
spricht er, habe ich euch zum Trank gereicht, nicht feste Speise; denn
noch wart ihr nicht fähig hierzu, und auch jetzt sogar seid ihr es noch
nicht" (1 Kor 3, 2; vgl. Hebr 5, 12-14). Nach Art der Milch sind
die fünf Brote zu werten; die kräftigere Speise aber ist der Leib Christi,
der feurigere Trank ist das Blut des Herrn. Nicht alles essen und alles
trinken wir sogleich, wenn wir anfangen. "Dies trink zuerst",
sagt man uns. Es gibt also ein Erstes und es gibt ein Zweites, was man
trinkt. Und es gibt ebenso ein Erstes, es gibt auch ein Zweites und gibt
ein Drittes, was man isst: zuerst sind es fünf Brote (vgl. Lk 9, 13),
dann sieben (vgl. Mt 15, 34), an dritter Stelle kommt der Leib Christi
selbst (Ambrosius, Expositio in Lucam, Liber VI, 70-71).
Wenn das Brot, das wir teilen, als Rose blüht
und das Wort, das wir sprechen, als Lied erklingt,
dann hat Gott unter uns schon sein Haus gebaut,
dann wohnt er schon in unserer Welt (...)
(T: C. P. März, M: Kurt Grahl, in: M. Kessler (Hrsg.). Mit den Füßen Beten.
Ein Pilgerbuch. Ostfildern 1999, S. 104)
|
17 Niedziela Zwykła
Jezus długo nauczał ludzi, uzdrawiał ich, przyjmował życzliwie i mówił
im o królestwie Bożym - piszą ewangeliści (por. Mk 6, 34; Mt 14, 14; Łk
9, 11). Jednym słowem, troszczył się o nich, dał im duchowy pokarm. Jezus
zatroszczył się także o cielesny pokarm dla ludzi, którzy szli za Nim.
Wydarzyło się to w okolicach miasta Betsaidy, po drugiej stronie Jeziora
Galilejskiego. Mistrz prowokuje najpierw swoich uczniów, a potem dokonuje
znaku. Nie tylko synoptycy (por. Mt 14, 13-21; Mk 6, 30-44; Łk 9 10-17), ale także Jan ewangelista zapisał historię
o nakarmieniu pięciu tysięcy mężczyzn i innych osób (por. J 6, 1-15).
Przedstawienie, należące do serii 90 obrazów z sufitu kasetonowego kościoła
szpitalnego w Hof, pokazuje cudowne nakarmienie. Seria obrazów ze Starego
i Nowego Testamentu została wykonana, na podstawie propozycji ówczesnego
proboszcza Mikołaja Meyera, przez malarza z Hof Heinricha Lohe, który
wykonał to dzieło w ciągu jednego roku (1688-1689).
Kaseton na suficie ukazuje Jezusa siedzącego pod drzewem,
który rozmawia z trzema uczniami. Są to: Filip, Andrzej i być może Piotr.
Malarz zrezygnował z góry, ale można by mówić o wzgórzu. Tylko Jan pisze o górze (por. J 6, 3).
Mistrz postawił
Filipowi pytanie: Gdzie możemy kupić tyle chleba, aby ich nakarmić?
(J 6, 5) Zapytany odpowiedział, że nie starczy pieniędzy (dwieście denarów). Obok niego stojący
Andrzej ma pewną ideę. Widział on pewnego chłopca z pięcioma chlebami
i dwiema rybami.
Ale to też nie wystarczy (por. J 6, 9). Przywołano jednak chłopca do
Jezusa i teraz widzimy go z koszem pełnym chlebów oraz leżące na ziemi
ryby. W tle spostrzegamy tłumy ludzi, które akurat zajmują miejsce na
ziemi (por. J 6, 10). Apostołowie rozdają teraz chleby lub zbierają pozostałe ułomki.
Malarz wydarzenie to przeniósł w nasze czasy i umieścił je w naszym pejzażu.
Na obrazie widzimy w tle górę i wiele drzew.
Św. Ambroży (ok. 340-397) w swoim komentarzu do Ewangelii św. Łukarza
następująco wyjaśnia tajemnicę cudownego nakarmienia ludzi przez Chrystusa:
Było słuszne, żeby On tych, którzy zostali uleczeni z ran i bólów,
uwolnił także od głodu poprzez duchowy pokarm. Nikt nie przyjmuje pokarmu
Chrystusa, jeśli wcześniej nie został uleczony i odwrotnie, kto jest zaproszony
na ucztę, ten ma powołanie do tego, żeby być uleczonym. Jeśli ktoś był
chromy, to otrzymuje zdolność chodzenia, aby móc przybyć. Jeśli ktoś był
niewidomy, to nie może poprostu wejść do domu Pańskiego (por. Łk 14, 12),
bez przywrócenia mu wzroku. Tak więc zachowany jest porządek tajemnicy
zbawienia: najpierw zostają uleczone rany poprzez przebaczenie grzechów,
a następnie podany obfiy pokarm niebieskiego stołu. Oczywiście jeszcze
nie teraz zostają nakarmione tłumy stałym pokarmem, ani ich serca puste
wiarą Ciałem i Krwią Chrystusa. "Karmiłem was mlekiem, - mówi On
- nie zwyczajnym pokarmem, ponieważ do tego nie dorośliście. Zresztą,
teraz też do tego nie dorastacie" (1 Kor 3, 2; por. Hbr 5, 12-14).
Te pięć chlebów trzeba wartościować według rodzaju mleka. Mocniejszym
pokarmem jest Ciało Chrystusa, a ognistym napojem Krew Pańska. Nie wszystko
spożywamy i pijemy od razu, gdy rozpoczynamy. "To wypij najpierw"
- mówią nam. Jest pierwszy i drugi napój. Jest także pierwszy, drugi i
trzeci pokarm: najpierw jest pięć chlebów (por. Łk 9, 13), potem siedem
(por. Mt 15, 34), a na trzecim miejscu samo Ciało Chrystusa (Ambrosius,
Expositio in Lucam, Liber VI, 70-71).
Jeśli chleb, który dzielimy, zakwita jak róża
i słowo, które wypowiadamy, brzmi jak pieśń,
to Bóg zbudował już swój dom wśród nas
i mieszka już w naszym świecie (...)
(T: C. P. März, M: Kurt Grahl, in: M. Kessler (Hrsg.). Mit den Füßen Beten.
Ein Pilgerbuch. Ostfildern 1999, s. 104)
|