12. Sonntag im Jahreskreis
Von dem Sturm auf dem See Gennesaret berichtet der Evangelist Markus
(Mk 4, 35-41). Auch die anderen Synoptiker haben diese Stunde beschrieben
(Mt 8, 18. 23-27; Lk 8, 22-25). Gustave Doré (1832-1883), ein französischer
Maler und Graphiker, hat 1865 die Bibel illustriert und schuf 230 Graphiken.
Er machte sich einen Namen vor allem als Illustrator und seine Bibel-Illustrationen
gehören immer noch zu den Bekanntesten überhaupt. Er hat die Seenot in
sein Bildprogramm aufgenommen.
Jesus kannte seine eigene Mission und wusste, dass er auch zu den anderen Dörfer
und Städten gehen muss – das hat er auch öfter angedeutet. Am Abend sagte zu den Jüngern,
dass er auf das andere Ufer des Sees fahren möchte. Die Leute wurden weggeschickt
und die Jünger fuhren mit Jesus in einem Boot, aber auch andere Boote begleiteten
sie (vgl. Mk 4, 35-36). Plötzlich erhob sich ein heftiger Wirbelsturm, und die
Wellen schlugen in das Boot, sodass es sich mit Wasser zu füllen begann.
Er aber lag hinten im Boot auf einem Kissen und schlief (Mk 4, 37-38).
Die Mitfahrenden bekamen Angst und weckten den Meister, weil sie hofften,
dass er etwas tun kann. Da stand er auf, drohte dem Wind und sagte zu dem See:
Schweig, sei still! Und der Wind legte sich und es trat völlige Stille ein (Mk 4, 39).
Die Gewalten der Natur gehorchen ihrem Schöpfer – konnte es anders sein?
Dieser Moment ist als Motiv in der christlichen Kunst sehr beliebt geworden.
Die Jünger sind noch nicht so weit um zu wissen, wer ihr Meister in Wirklichkeit ist.
Was ist das für ein Mensch, dass ihm sogar der Wind und der See gehorchen? –
fragen sie. Er aber, in diesem Moment prüft ihren Glauben: Warum habt
ihr solche Angst? Habt ihr noch keinen Glauben? (Mk 4, 40).
Das Bild ist recht dunkel. Nur das Wasser und die Personen sind etwas
vom Abendlicht erhellt. Jesus ist vorne im Boot am Sitzen. Er ist an dem
Heiligenschein über seinen Kopf zu erkennen. Die Jünger nehmen Posen ein,
die große Angst verraten. Das ist schon das Moment, als Jesus von ihnen
geweckt wurde und begann zu ihnen zu sprechen. So sind die Kleingläubigen,
voller Angst und Staunen.
Lassen wir nun den heiligen Ambrosius diese Stelle aus dem Evangelium
kommentieren:
So sind wir denn den Stürmen preisgegeben, welche die Geister der Bosheit
(vgl. Eph 6, 12) entfesseln. Doch lasst uns als wachsame Schiffer den
Steuermann wecken. Fürwahr auch solche pflegen ja Gefahren zuzutreiben.
An welchen Steuermann nun soll ich mich wenden? An jenen doch, der den
Winden nicht gehorcht, sondern gebeugt (vgl. Lk 8, 25), von dem geschrieben
steht: "Er aber stand auf und drohte dem Winde" (Lk 8, 24).
Warum: "er stand auf"? Er ruhte nämlich. Doch nur der leiblichen
Schlafesruhe pflegte er, während er waches Auges auf die geheimnisvolle
Absicht einer Gottheit achtete; denn wo die Weisheit, wo das Wort ist,
geschieht nichts ohne das Wort, nichts ohne die Weisheit. Oben heißt es,
"er brachte die Nacht im Gebete zu" (Lk 6, 12). Wie hätte er
hier während des Sturmes geschlafen? Doch nur die ruhige Sicherheit seiner
Macht kommt dadurch zum Ausdruck, dass, während alle fürchteten, er allein
sonder Furcht der Ruhe pflegte. Er teilt folglich auch ihre Natur nicht,
nachdem er ihre Gefahr nicht teilt. Ob auch der Leib schläft: es wirkt
die Gottheit, es wirkt der Glaube. Daher denn sein Wort: "Ihr Kleingläubigen,
was schwankt ihr?" (Mt 8, 26) Und mit Recht erfahren sie Tadel, die
trotz der Gegenwart Christi fürchteten, nachdem doch, wer ihm anhängt,
nicht zugrunde gehen kann. Er stärkte nun ihren Glauben, stellte die Ruhe
wieder her, gebot dem Winde sich zu legen, nicht dem Nordwind, nicht dem
von Afrika, sondern fürwahr jenem Winde, dem das Wort des Engels Michael
im Judasbrief galt: "Der Herr gebiete dir!" (Jud 9) Darum hebt
auch der heilige Matthäus hervor: "Er gebot dem Wind und dem Meer"
(Mt 8, 26). O dass er auch in uns seinem rauen Wehen wehren möchte, auf
dass er dem stürmischen Leben die Ruhe wiedergebe und die Gefahr des Schiffbruchs
beseitige! Wenn es auch nicht mehr sein leiblicher Schlaf ist, hüten wir
uns doch, dass es nicht unser leiblicher Schlaf ist, mit dem er zu unserer
Gefahr schläft und ruht!
(Ambrosius, Lukaskommentar, Sechstes Buch, Nr. 40-43)
Herr, du bist der göttliche nicht schlaffende Steuermann.
Herr, wir wollen wachsame Schiffer werden.
Herr, beseitige die Gefahr des Schiffbruchs.
|
12 Niedziela Zwykła
Burzę na Jeziorze Galilejskim relacjonuje Marek Ewangelista (Mk 4, 35-41).
Także pozostali synoptycy opisali tę sytuację (Mt 8, 18. 23-27; Łk 8,
22-25). Gustave Doré (1832-1883), francuski malarz i grafik, zilustrował
Biblię w 1865 roku i stworzył 230 grafik. Stał się sławnym przede wszystkim
jako ilustrator i jego grafiki do Biblii pozostają ciągle jednymi z najbardziej
znanych w świecie. Tę niebezpieczną sytuację na jeziorze wciągnął on także
do swojego programu obrazów.
Jezus znał swoją misję i wiedział, że musi iść także do innych wsi i miast –
to często podkreślał. Wieczorem powiedział do swoich uczniów, że chce się
przeprawić na drugi brzeg jeziora. Ludzie zostali odprawieni, a uczniowie
płynęli z Jezusem w jednej łodzi, także inne łodzie im towarzyszyły (por. Mk 4, 35-36).
Wtem zerwał się gwałtowny wiatr. Fale zalewały łódź, tak że już się napełniała.
On zaś spał w tyle łodzi oparty na podgłówku (Mk 4, 37-38). Pasażerowie
wystraszyli się i obudzili Mistrza, bo spodziewali się, że On może coś zaradzić.
On obudzony, zgromił wiatr, a do jeziora powiedział: Milcz! Ucisz się!
Wtedy wiatr ustał i zapanowała głęboka cisza (Mk 4, 39). Siły natury dają posłuch
wojemu Stwórcy – czy mogło być inaczej? Ten moment w sztuce chrześcijańskiej
stał się bardzo ulubionym motywem. Uczniowie jeszcze nie doszli do tego, żeby wiedzieć,
kim ich Mistrz jest naprawdę. Kim On właściwie jest, że nawet wiatr i jezioro
są Mu posłuszne – pytali nawzajem. On natomiast w tym momencie sprawdza ich wiarę:
Czemu się boicie? Wciąż jeszcze nie wierzycie? (Mk 4, 40).
Nasz obraz jest bardzo ciemny. Tylko woda i osoby zostały lekko oświetlone
wieczornym światłem. Jezus siedzi na dziobie łodzi. Można Go rozpoznać
po aureoli nad głową. Uczniowie przyjmują pozy, zdradzające wielki strach.
To już jest moment, kiedy Jezus został przez nich obudzony i zaczął z
nimi rozmawiać. Tacy są ci "słabej wiary", pełni strachu i zdziwienia.
Pozwólmy teraz św. Ambrożemu skomentować ten fragment Ewangelii: Jesteśmy
wydani burzom, które uwalniają złe duchy (por. Ef 6, 12). Ale jednak jako
czujni rybacy obudźmy Sternika. Zaiste takowe duchy przyciągają niebezpieczeństwa.
Do jakiego Sternika mam się teraz zwrócić? Do Tego, który wiatrom nie
jest posłuszny, ale im rozkazuje (por. Łk 8, 25), o którym napisano: "On
wstał, zgromił wichurę i wzburzone wody" (Łk 8, 24). Dlaczego: "wstał"?
Odpoczywał przecież. Jednak tylko fizycznie spał, podczas gdy czujnym
okiem zważał na tajemiczy zamysł Boski, bo gdzie Mądrość i gdzie Słowo,
tam nic nie dzieje się bez Słowa i nic bez Mądrości. Wyżej napisano: "całą
noc spędził On na modlitwie" (Łk 6, 12). Jakże mógłby w czasie burzy
spać? Jego pełna spokoju moc okaże się przez to, że, podczas gdy wszyscy
się bali, On sam był spokojny. On nie dzielił ich natury, jak nie dzielił
ich strachu. Gdy ciało śpi, działa Bóstwo i wiara. Stąd Jego słowo: "Ludzie
słabej wiary, czemu się boicie?" (Mt 8, 26). I słusznie spotyka ich
nagana za to, że mimo obecności Chrystusa, ulegają strachowi. Kto jest
z Nim złączony, ten nie zginie. On umocnił ich wiarę, przywrócił spokój,
rozkazał wichrowi, żeby się uciszył, nie północnemu wiatrowi, nie wiatrowi
z Afryki, ale temu wiatrowi, o którym w liście św. Judy, Archanioł Michał
powiedział: "Niech Pan cię skarci!" (Jud 9) Dlatego podkreśla
św. Mateusz: "zgromił wichry i jezioro" (Mt 8, 26). Oby On w
nas również ten surowy powiew sprawił, którym przywraca spokój burzliwemu
życiu i pokonuje niebezpieczeństwo rozbicia! Jeśli nie jest to Jego fizyczny
sen, to strzeżmy się jednak tego, żeby to nie był nasz fizyczny sen, poprzez
który On dla naszego niebezpieczeństwa śpi i odpoczywa! (Ambrosius,
Lukaskommentar, Sechstes Buch, nr 40-43)
Panie, Ty jesteś boskim czuwającym Sternikiem.
Panie, chcemy być czujnymi rybakami.
Panie, ochroń nas od niebezpieczeństwa rozbicia.
|