2. Sonntag nach Weihnachten
Am heutigen Sonntag ist als Evangelien-Perikope
nochmal der
Prolog aus dem Johannesevangelium vorgesehen. Allerdings es gibt die
Möglichkeit die Kurzfassung (Joh 1, 1-5. 9-14) vorzulesen. Hier wurden
zwei
Abschnitte über den Johannes den Täufer weggelassen (6-8. 15-18). Der
Christushymnus preist den Sohn Gottes nicht nur als Logos, sondern auch
als
Licht. Der christliche Dichter, der im Logos Christus erblickte, nahm
das
Weisheitslied auf und vermehrte es um weitere Verse. Dieser Hymnus, der
im
hellenistischen Judenchristentum entstand, preist das inkarnierte Wort,
das in
Christus anschaubar und zum Mittler der Gnade wurde. In dieser Form
kann der
Prolog die Ouvertüre des Evangeliums genannt werden. Wir dürfen bei dem
Fragment bleiben, das vom Jesus als Schöpfer, Geber und vor allem als
Licht
spricht. Johannes schrieb: Das wahre
Licht, das jeden Menschen erleuchtet, kam in die Welt. Er war in der
Welt und
die Welt ist durch ihn geworden, aber die Welt erkannte ihn nicht. Er
kam in
sein Eigentum, aber die Seinen nahmen ihn nicht auf. Allen aber, die
ihn
aufnahmen, gab er Macht, Kinder Gottes zu werden, allen, die an seinen
Namen
glauben, die nicht aus dem Blut, nicht aus dem Willen des Fleisches,
nicht aus
dem Willen des Mannes, sondern aus Gott geboren sind (Joh 1, 9-13).
Ein Bild „Das Licht der Welt“ (1851-56) hat
William Holman
Hunt, der als Präraffaelit gilt, geschaffen, das sich heute in City Art
Gallery
in Manchester befindet. Die Präraffaelitenwaren
eine in der Mitte des 19. Jahrhunderts in England
zusammengekommene Gruppe von Künstlern. Er schuf mit diesem – durch
Öldrucke
massenhaft verbreiteten – Gemälde ein Andachtsbild mit präziser
Symbolik. Wir
sehen Jesus im weißen Gewand und juwelengeschmückten roten Mantel des
Hohenpriesters, der an die von Efeu und Unkraut überwucherte Tür der
Seele
anklopft. Die Laterne in seiner Linken strahlt das Licht des Gewissens
aus. Das
Haupt mit Krone und Dornenreif leuchtet dagegen im Glanz der Hoffnung
auf
Erlösung. Man könnte die Worte aus dem letzten Buch der Bibel zitieren:
Ich stehe vor der Tür und klopfe an. Wer
meine Stimme hört und die Tür öffnet, bei dem werde ich eintreten, und
wir
werden Mahl halten, ich mit ihm und er mit mir (Offb 3, 20).
Hl. Augustinus ist in seinem Kommentar auf die
Worte über
das wahre Licht eingegangen:
Wo
aber ist das Licht selbst? „Es war das
wahre Licht, welches erleuchtet jeden Menschen, der in diese Welt
kommt“. Wenn
jeden Menschen, der kommt, dann auch den Johannes. Er selbst also
erleuchtete
den, von welchem er gezeigt werden wollte. Eure Liebe verstehe. Er kam
nämlich
zu den matten Geistern, zu den kranken Herzen, zu dem geschwächten Auge
der
Seele. Dazu war er gekommen. Und wie konnte die Seele sehen, was auf
vollkommene Weise ist? So, wie es häufig vorkommt, dass man an einem
beleuchteten Körper die aufgegangene Sonne erkennt, die wir mit den
Augen nicht
wahrnehmen können. Denn auch die, welche kranke Augen haben, sind
fähig, eine
von der Sonne beleuchtete und bestrahlte Wand zu sehen, oder einen Berg
oder
Baum oder etwas Derartiges sind sie zu sehen fähig; und in einem
anderen
beleuchteten Körper zeigt sich ihnen als aufgegangen die Sonne, für
deren
Anblick sie noch keine geeignete Sehkraft haben. So also waren alle
jene, zu
denen Christus gekommen war, noch nicht ganz fähig, ihn zu sehen; er
bestrahlte
den Johannes, und durch ihn, der bekannte, dass er bestrahlt und
erleuchtet
sei, selbst aber nicht bestrahle und erleuchte, wurde jener erkannt,
welcher
erleuchtet, wurde jener erkannt, welcher erhellt, wurde jener erkannt,
welcher
erfüllt. Und wer ist dies? „Der jeden Menschen erleuchtet“, sagt er,
„der in
diese Welt kommt“. Denn hätte er sich von dort nicht entfernt, so hätte
er die
Beleuchtung nicht nötig; aber darum bedarf er hier der Erleuchtung,
weil er von
dort sich entfernt hat, wo der Mensch immer erleuchtet sein konnte
(Augustinus Aurelius. Tractatus in Ioan. Ev. II, 7).
Jesus
klopft auch
heute an die Tür unseres Herzens und will reingelassen werden:
Er lebte unter den Menschen, die er erschaffen
hatte,
lebte und arbeitete mit ihnen;
doch sie erkannten ihn nicht und verstanden
die Worte nicht die er zu ihnen sprach.
Er war das wahre Wort Gottes,
aber sein Wort ging ihnen verloren;
er war das wahre Licht Gottes,
aber manche zogen die
Finsternis vor.
Allen, die seinem Wort an sie
glaubten
und in ihre Herzen aufnahmen,
gab er neues Leben in Fülle
seines eigenen Lebens –
als Söhne und Töchter Gottes.
Sie wurden neu geboren, in
ihm neu geschaffen,
im Ebenbild unseres Gottes.
O Wort, werde auch in uns
geboren!
(Robert L. Knopp. Das
Evangelium beten. Gottes rettende Liebe. Das Johannes-Evangelium.
Paderborn
2000, S. 25)
|
2 Niedziela po Narodzeniu Pańskim
W dzisiejszą
niedzielę jako perykopa Ewangelii przewidziany jest jeszcze raz Prolog
z
Ewangelii Janowej. Jednak dano możliwość wyboru krótszej wersji (J 1,
1-5.
9-14). Tutaj opuszczono dwa fragmenty o Janie Chrzcicielu (6-8. 15-18).
Hymn o
Chrystusie wychwala Syna Bożego nie tylko jako Logosa, ale także jako
Światłość. Chrześcijański poeta, który w Logosie upatrywał Chrystusa,
przejął
pieśń o mądrości i poszerzył o następne wersy. Hymn ten powstały w
hellenistycznym
judeochrześcijaństwie, wychwala wcielone Słowo, które w Chrystusie
stało się
widzialne i stało się Pośrednikiem łaski. W tej formie Prolog może być
nazwany
uwerturą Ewangelii. Możemy pozostać przy tym fragmencie, który mówi o
Jezusie
jako Stworzycielu, Dawcy, ale przede wszystkim jako Światłości. Jan
zapisał: Była światłość prawdziwa, która oświeca
każdego człowieka, gdy przychodzi na świat. Na świecie było Słowo,
świat dzięki
Niemu zaistniał, lecz świat Go nie rozpoznał. Przyszło do swojej
własności,
lecz swoi Go nie przyjęli. Tych zaś, którzy Je przyjęli obdarzyło mocą,
aby się
stali dziećmi Bożymi. To są ci, którzy wierzą w Jego imię, którzy
narodzili się
nie z krwi ani z pragnienia ciała, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga
(J 1,
9-13).
Obraz „Światłość
świata” (1851-56) namalował William Holman Hunt, który jest uważany za
prerafaelitę, a który znajduje się obecnie w City Art Gallery w
Manchester.
Prerafaelici tworzyli grupę artystów w poł. XIX wieku w Anglii. Artysta
zdołał
poprzez ten obraz – wielokrotnie powielany jako oleodruki – stworzyć
obraz
pobożnościowy o precyzyjnej symbolice. Widzimy na nim Jezusa w białej
szacie i
bardzo ozdobnym czerwonym płaszczu arcykapłana, który puka do drzwi
duszy
zarośniętych bluszczem i chwastami. W Jego lewej ręce lśni lampa
sumienia.
Głowa odziana w koronę i ciernie lśni światłem nadziei na zbawienie.
Można by
zacytować słowa z ostatniej księgi Biblii: Oto
stoję przed drzwiami i pukam. Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy Mi
drzwi,
wejdę do niego i spożyjemy wieczerzę: Ja z nim, a on ze Mną (Ap 3,
20).
Św. Augustyn w
swoim komentarzu ujął się słowom o prawdziwej światłości: Gdzie jest
więc sama
światłość? „Była światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka, gdy przychodzi na świat.” Jeśli
każdego
człowieka, który przychodzi, to i Jana. On sam więc oświecił tego,
przez
którego chciał być wskazany. Wasza miłość niech zrozumie. On przyszedł
do
zmęczonych duchów, do chorych serc, do osłabionego oka duszy. Po to
przyszedł.
I jak mogła dusza zobaczyć, co jest doskonałe? Tak, jak to często bywa,
na
oświeconym ciele widzi się słońce, które się odbiło, bo własnymi oczami
nie
możemy go zobaczyć. Także ci, którzy mają chore oczy, są zdolni ujrzeć
ścianę
oświeconą i opromienioną przez słońce, albo górę lub drzewo albo coś
podobnego
są zdolni zobaczyć. W innym oświeconym ciele ukazuje się im słońce,
które
wzeszło, do ujrzenia którego nie mają jeszcze wzroku o odpowiedniej
mocy. Tacy
byli wszyscy, do których przyszedł Chrystus, jeszcze nie całkiem
zdolni, żeby
Go ujrzeć. On opromienił Jana i przez tego, który wyznał, że jest
opromieniony
i oświecony, a sam nie opromieniał i nie oświecał, został Ten
rozpoznany, który
oświeca, został Ten rozpoznany, który rozjaśnia, został Ten rozpoznany,
który
napełnia. A kto to jest? „Który oświeca każdego człowieka”, mówi
„przychodzącego
na świat”. Gdyby się stamtąd nie oddalił, to nie potrzebował by
oświetlenia, a
tak potrzebuje on tutaj oświecenia, ponieważ oddalił się stamtąd, gdzie
człowiek zawsze mógł pozostać oświecony (Augustinus Aurelius. Tractatus
in
Ioan. Ev. II, 7).
Jezus także
dzisiaj puka do drzwi naszego serca i chce, żebyśmy Go wpuścili:
On żył wśród
ludzi, których stworzył,
żył i pracował z
nimi,
ale oni nie
rozpoznali Go
i nie rozumieli
słów, które do nich kierował.
On był prawdziwym
Słowem Boga,
ale Jego Słowo
utracili,
On był prawdziwą
Światłością Boga,
ale wielu wolało
ciemność.
Wszystkim, którzy
uwierzyli słowom skierowanym do nich
i je przyjęli do
serc,
dał nowe życie w
pełni swojego własnego życia –
jako synom i
córkom Boga.
Oni się na nowo
narodzili, w Nim na nowo stworzeni
w obrazie na
podobieństwo Boga.
O Słowo, bądź i w
nas narodzone!
(Robert L. Knopp. Das Evangelium beten. Gottes rettende
Liebe. Das Johannes-Evangelium. Paderborn 2000, S. 25)
|