26. Sonntag im Jahreskreis
Die ev.-luth. Kirche in Holzhausen schmücken 10
Fenster, die
von Prof. Horst Schulze (Leipzig) entworfen und 1913 von der
Glasmalerei
Stokinger (Leipzig) angefertigt wurden. Die Fenster wurden nach der
Renovierung
der Kirche von verschiedenen Gutsbesitzern aus Holzhausen gespendet.
Die
Abmessungen der im reinen Jugendstil gefertigten Fenster betragen
150x90 cm
(Altarfenster) und 94x52 cm (Seitenfenster). Unser Bild ist ein der
acht
Seitenfenster, das den Arbeiter im Weinberg darstellt.
Jesus im heutigen Evangelium spricht besonders zu
den
Ältesten des Volkes. Er hat ihnen die Geschichte von den zwei Söhnen
erzählt
(vgl. Mt 21, 28-31a). Mein Sohn, geh und
arbeite heute in meinem Weinberg – sagt der Vater zu jedem seiner
beiden
Söhne. Der erste ist sofort bereit und antwortet: Ja, Herr!
Der andere ist aufsässig und antwortet: Ich will nicht.
Derjenige, der sich
sofort willig zeigte, geht nicht. Der andere Sohn, der sofort ablehnte,
überlegt sich anders und geht an die Arbeit. Ein Bild aus unserem
täglichen
Leben – würden wir sagen. Der Sohn auf unserem Glasfenster, der im
Weinberg
seines Vaters arbeitet, ist ganz normal in Arbeitskleider gekleidet.
Der Spaten
in den Händen, seine Gummischuhe, die blaue Arbeitshose, das graue Hemd
und die
Schirmmütze erzählen davon, dass er fest bei der Arbeit ist. Wir sehen
noch die
Gießkanne. Ein Weinstock füllt den Hintergrund aus. Der Sohn bereitet
den Boden
vor. Oft ist das eine schwere Arbeit.
Wenn wir das Bild von der Arbeit im Weinberg auf
den Glauben
übertragen, dann können wir feststellen, dass der Glaube unsere
Beziehung zu
Gott ist, dem wir vertrauen und der von uns manchmal viel verlangt.
Ohne
unseren Anteil geht es schlecht. Wenn wir den Glauben einfach stehen
lassen und
sagen: ich kann nicht glauben oder ich
will nicht, dann neigen wir zu der
Haltung des ersten Sohnes. Die Antwort der Ältesten Israels auf die
Frage Jesu:
Wer von den beiden hat den Willen seines
Vaters erfüllt? war: Der zweite.
Also die Haltung des zweiten Sohnes ist lobenswert. Er ging doch in den
Weinberg seines Vaters. Die Führer des Volkes müssen es am besten
wissen, was
Gott will. Glauben bedeutet oft, sich auf Gott einzulassen. Glaube kann
auch zu
einem langen und mühsamen Weg werden. Er kann viel Mühe und Arbeit
kosten. Er
bringt auch Freude, Halt und Kraft. Wer also hat den Willen Gottes
getan? An
der Antwort hängt die Verheißung des Reiches Gottes. Der Schluss des
Streitgespräches (vgl. Mt 21, 31b-32), dessen Inhalt so schwer zu
fassen ist,
bringt die Lösung: Jesus sagt, dass die Führer des Volkes der Predigt
Johannes
des Täufers nicht glaubten, aber die Zöllner und Huren glaubten ihm.
Weil sie
unbußfertig blieben, kamen sie auch nicht zum Glauben. Nicht die
Übertretung
der Gebote führt die Zöllner und Huren in Gottes Nähe, sondern dass sie
dem
Wort Gottes glauben. Die Erfüllung der Gebote führt nicht allein zu
Gott, wenn
Gottes Wort nicht gehört und ihm nicht geglaubt wird. Das ist ein
Streitgespräch, in das Jesus nicht allein Älteste Israels hineinzieht,
sondern
ebenso uns, Tag für Tag. Wenn wir der Aufforderung Jesu nachgehen, dann
können
wir zu seinen wahren Verwandten gehören: Wer
den Willen meines himmlischen Vaters erfüllt, der ist für mich Bruder
und
Schwester und Mutter (Mt 12, 50).
Edith Stein lenkt unsere Gedanken über die
Erfüllung des
Willen Gottes in unserem Leben auf die Kondition unseres Geistes: Wer „grundsätzlich“ das Rechte sucht, d.h.
wer gewillt ist, es immer und überall zu tun, der hat über sich selbst
entschieden und seinen Willen hineingestellt in den göttlichen Willen,
auch
wenn ihm noch nicht klar ist, dass das Rechte zusammenfällt mit dem,
was Gott
will. Aber wenn ihm das nicht klar ist, so fehlt ihm noch der „sichere“
Weg, um
das rechte zu finden; und er hat über sich verfügt, als hätte er sich
schon in
der Hand, obwohl ihm die letzten Tiefen des eigenen Inneren noch nicht
aufgegangen sind. Die letzte Entscheidung wird erst Auge in Auge mit
Gott
möglich (Im verschlossenen Garten der Seele, S. 94f).
Herr, du schenkst uns Glauben.
Herr, du bist immer bereit, uns Menschen anzunehmen.
Herr, du unser Gott, hab Dank für deine Geduld.
|
26 Niedziela Zwykła
Ewangelicko-luterański
kościół w Holzhausen zdobi 10 witraży, zaprojektowanych przez prof.
Horsta
Schulze z Lipska i wykonanych w 1913 roku przez firmę Stokinger z
Lipska. Po
renowacji kościoła rozmaici właściciele z Holzhausen ufundowali te
okna.
Wymiary okien, wykonanych w stylu secesji wynoszą 150x90 cm (okna
prezbiterium)
i 94x52 cm (okna boczne). Nasz obraz jest jednym z ośmiu okien bocznych
i
przedstawia robotnika w winnicy.
W dzisiejszej
Ewangelii Jezus mówi szczególnie do starszych ludu. Opowiedział On im
historię
o dwóch synach (por. Mt 21, 28-31a). Dziecko,
idź dzisiaj i pracuj w mojej winnicy – mówi ojciec do każdego z
synów.
Pierwszy jest od razu gotowy i odpowiada: Idę,
Panie. Natomiast drugi jest krnąbrny i mówi: Nie chcę.
Ten, który od razu był skłonny do pójścia, nie poszedł.
Natomiast drugi syn, na początku przeciwny, pomyślał i poszedł do
pracy.
Powiedzieli byśmy, że to obraz z naszego codziennego życia. Syn,
pracujący w
winnicy swojego ojca, którego przedstawia nasz witraż, jest ubrany w
robocze
ubranie. Rydel w rękach, gumowe buty, niebieskie spodnie, szara koszula
i
czapka z daszkiem mówią o tym, że jest on przy robocie. Widzimy jeszcze
konewkę. Natomiast tło wypełnia krzew winny. Syn przygotowuje grunt.
Często
jest to ciężka praca.
Jeśli na wiarę
przeniesiemy obraz pracy w winnicy, to stwierdzamy, że wiara jest naszą
relacją
do Boga, któremu zaufaliśmy i który czasem wiele od nas wymaga. Nie
może
zabraknąć w niej naszego udziału. Jeśli wiarę po prostu zaniechamy i
powiemy: ja nie potrafię wierzyć lub ja
nie chcę, to skłaniamy się do postawy
pierwszego syna. Starsi ludu na pytanie Jezusa: Któryż z
tych dwóch spełnił wolę ojca? Odpowiedzieli: ten drugi.
Więc postawa drugiego syna
jest godna pochwały. On poszedł jednak do winnicy swojego ojca.
Przywódcy ludu
muszą najlepiej wiedzieć, czego Bóg oczekuje. Wierzyć znaczy często,
zdać się
na Boga. Wiara może stać się długą i mozolną drogą. Może ona kosztować
wiele
zabiegów i pracy. Przynosi ona także radość, oparcie i siłę. Kto więc
spełnił
wolę Boga? W odpowiedzi tkwi obietnica królestwa Bożego. Zakończenie
sporu
(por. Mt 21, 31b-32), którego treści nie można tak łatwo pojąć,
przynosi
rozwiązanie: Jezus mówi, że przywódcy ludu nie uwierzyli mowie Jana
Chrzciciela, w przeciwieństwie do celników i nierządnic. Ponieważ byli
niezdolni do pokuty, nie mogli też uwierzyć. To nie przekroczenie
przykazań
Bożych przybliża celników i nierządnice do Boga, ale ich zawierzenie
Jego
słowu. Samo wypełnienie przykazań nie zaprowadzi do Boga, jeśli się nie
usłucha
Jego słowa i nie uwierzy Mu. To jest spór, w który Jezus wciąga nie
tylko
samych starszych Izraela, ale także nas, dzień po dniu. Jeśli odpowiemy
na
wezwanie Jezusa, to możemy się zaliczać do Jego prawdziwych krewnych: Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w
niebie, ten jest Mi bratem, siostrą i matką (Mt 12, 50).
Edyta Stein
kieruje nasze myśli o wypełnieniu woli Bożej w naszym życiu na kondycję
naszego
ducha: Kto „zasadniczo” szuka tego, co
słuszne, tzn. kto jest chętny zawsze i wszędzie to czynić, ten już
zadecydował
o sobie i swoją wolę włączył w wolę Bożą, nawet jeśli nie jest jeszcze
świadomy
tego, że to, co słuszne zbiega się z tym, co Bóg chce. Ale jeśli nie ma
tej
świadomości, to brakuje mu jeszcze „pewnej” drogi, by znaleźć to, co
słuszne.
Zadecydował on o sobie, jakby miał już siebie w garści, chociaż mu
jeszcze nie
otworzyły się najniższe pokłady własnego wnętrza. Ostateczna decyzja
będzie
możliwa dopiero oko w oko z Bogiem (Im verschlossenen Garten der
Seele, S.
94-95).
Panie, Ty obdarzasz nas wiarą.
Panie, Ty jesteś zawsze gotowy nas przyjąć.
Panie, nasz Boże, dzięki Ci za Twoją cierpliwość.
|